Projekt realizowany przez
Fundację Wspólnota Gdańska

Fundacja Wspólnota Gdańska

Halina Spychała-Betka

Halina Spychała – Betka po raz pierwszy w Oliwie była w latach 60 tych na wycieczce szkolnej. Z tego okresu pochodzi zdjęcie, na którym widzimy Halinkę z cyprysami w tle w Parku Oliwskim. Dziewczynka zamyślona patrzy w dal, bródkę opiera na dłoni. Prawdę mówiąc nie chodziło tu o zadumę i melancholię ale o uwiecznienie zegarka, który zdobił jej nadgarstek, a który mama pożyczyła jej na okoliczność wycieczki do Oliwy. Wówczas nie wiedziała, że za jakiś czas ta przestrzeń stanie się jej dzielnicą, gdzie na dobre zamieszka pod Pachołkiem i gdzie stworzy niezwykłą kolekcję maleńkich przedmiotów będących kroniką licznych podróży.

„Od lat zbieram naparstki. Przywożę je z podróży, z miejsc, w których byłam, z obrazkami tego co zobaczyłam. To są pamiątki skrywające wspomnienia ze świata. Z biegiem czasu znajomi, a także moi uczniowie, dowiadywali się, że tworzę taką kolekcję i przywozili mi naparstki ze swoich wycieczek. Tropię naparstki wszędzie gdzie jestem, często znajduję je nawet w nieoczywistych, niepozornych miejscach jak na przykład Śliwice w Borach Tucholskich, które mają swój własny naparstek z nazwą i herbem, a czasem, ku mojemu zdziwieniu, okazuje się, że przeoczono ten temat jak w Bristolu, gdzie nigdzie naparstka nie znalazłam. Z każdym naparstkiem w mojej kolekcji wiąże się jakaś historia”.
 
Fotografie skarbu/ów:
skarb skarb skarb skarb skarb skarb skarb
Historia skarbu/ów:
P1. Zacznijmy od początku moją przygodę z naparstkami. Wyszłam za mąż za wdowca, który miał dwie już dorosłe córki. Jedna z nich mieszka w Australii. Wśród prezentów przywiozła różne drobiazgi i między nimi był naparstek z kangurem, który rozpoczął kolekcję liczącą obecnie około dwustu sztuk.

P2. Naparstek z Brukseli z wizerunkiem słynnego siusiającego chłopca Manneken Pis kupiłam po północku, w sklepie otwartym specjalnie dla wycieczki w drodze powrotnej z Paryża.

P3. Kilka naparstków w mojej kolekcji dotyczy Anglii. Część z nich wiąże się z szanowaną w Europie rodziną królewską. Niektóre kupiłam sama (będąc w Bristolu), resztę rodzina, znajomi, bo wszyscy wiedzieli, że Halinka je zbiera. Mam więc takie z wizerunkiem Buckingham Palace, i strażników w charakterystycznych bobrowych, czarnych czapach. Mam też upamiętniające słynne śluby Diany z Karolem i Williama z Kate. Poszukuję teraz naparstka z Meghan i Harrym, ale ufam, że taki też dostanę. Jeszcze nie dotarłam do Londynu, ale byłam w Bristolu i jego okolicach. Kiedy moja pasierbica zapytała mnie co chcę zobaczyć w Anglii, odpowiedziałam, że zwykłe, najzwyklejsze miasteczko , zjeść frytki z octem i rybę, zajrzeć do prawdziwego pubu, żeby wypić ciemne piwo Ale. Rzeczywiście pojechałyśmy do małego miasteczka jak z filmu kryminalnego. Było to dla mnie przeżycie niesamowite, cudowne, urocze domki z malowniczymi oknami jak z obrazka, wpisujące się w krajobraz, eleganckie, zadbane starsze panie siedzące przy malutkich stoliczkach, popijające herbatkę z porcelanowej filiżaneczki i te widziane niezwykłe opactwa. Do jednego z nich zajrzałam, znalazłam tam nawet przewodnik w języku polskim.

P4. Mam też taki nietypowy naparstek, który można przypiąć. To prezent od koleżanki z Florydy, z domu polonijnego, w którym działało kółko krawieckie.

P5. Większość naparstków jest porcelanowych, ale bywają też gliniane. Mam taki bardzo artystyczny nieforemny naparstek, który pochodzi z żydowskiej dzielnicy w Pradze.

Opracowanie tekstu: Magdalena Majchrzakowska