Projekt realizowany przez
Fundację Wspólnota Gdańska

Fundacja Wspólnota Gdańska

Janina Ralicka-Szmigiero

Janina (Nina) Ralicka-Szmigiero, malarka, urodzona w 1933 w Gdyni jest oliwianką od ponad 50 lat. Polubiła tę przestrzeń, oswoiła, wydeptała swoje ścieżki, wyrysowała swoje miejsca.

Tu, przy ulicy Mściwoja II, mama dostała mieszkanie w roku 1960. Od tego czasu jesteśmy oliwianami. Już wcześniej lubiliśmy zaglądać w te strony. Gdańsk był w ruinie więc tam się raczej wybieraliśmy rzadko, a Oliwa zawsze była jakaś szczególna. Tu było to stare, to wielkie, była architektura i sztuka. Mój brat ubóstwiał katedrę, wtedy jeszcze nie do końca wyremontowaną. W tym czasie świątynia była otwarta ze wszystkich stron i wszystko można było oglądać do woli. Odwiedzaliśmy więc często jej wnętrze, ogrody i obrazy, które dziś wiszą na ścianach w niedostępnych pomieszczeniach. Pamiętam, że dokoła były torfowiska i nieliczne wydeptane przez nie ścieżki, jedyne, którymi można było przejść suchą nogą. Jeśli tylko zboczyłeś, stopy zapadały się w miękką wilgoć. Przywykłam do tej przestrzeni, w której przez lata gromadzą się wspomnienia, tu czuję się na miejscu. Niektórzy twierdzą, że mieszkam na Przymorzu, ale ja zawsze pytam w takich okolicznościach: Czy była bitwa pod Przymorzem czy pod Oliwą?
 
Fotografie skarbu/ów:
skarb skarb skarb skarb skarb
Historia skarbu/ów:
P1. P1a, P1b Zbigniew Ralicki, mój brat, był ciekawym artystą, jednym z bardziej znanych w ówczesnym artystycznym środowisku. Ludzie do dziś interesują się jego obrazami, chcą kupić, ale one nie są na sprzedaż. Te prace, które mam, dostawałam od Zbysia przy różnych okazjach. Ten obraz pochodzi z okresu, kiedy wszyscy malowali abstrakcje. Wydawała się ona jedyną akceptowalną formą wyrazu. Pogardzano malarstwem przedstawiającym. Można było powiedzieć o obrazie, że jest ciekawy, ale w żadnym razie ładny, bo to było obraźliwe. Zbyszek śmiał się z tego i robił taką swoją formę abstrakcji, która nie mieściła się w tych kanonach ogólnie przyjętych, ona była jego i u nikogo innego takiej nie spotkałam.
Dla Zbyszka to był również okres dbałości o fakturę. Co widać na tym obrazie. Lubię go za to i za jego wyobraźnię, ale również za kolory, ich zestawienie, za jego zupełną wyjątkowość.
Do tego cyklu należał też portret ówczesnej dziewczyny Zbyszka, na którym jest bardzo podobna do siebie rzeczywistej. To jest portret autentycznie wierny tej osobie. Innym obrazem z tego okresu jest Martwa natura, która z kolei urzeka światłem. Bardzo odpowiada mi przedstawiony tu nastrój, ale przede wszystkim mój zachwyt wzbudza malutka jasna kreseczka, która cudownie zamyka obraz.

P2 Mam też jeden z pierwszych obrazów brata. Malował go na studiach przy okazji dyplomu. Te obrazy nie są przedstawiające, ale wynikają z ogromnej, głębokiej wyobraźni. Zbyszek malował trochę na uboczu, tak jakby dla siebie, malował swoją, indywidualną wizję świata niezwykłą i piękną, nieporównywalną z nikim przed nim i po nim. Zbyszek miał w sobie bardzo dużo z dziecka. Obrazy przedstawiają jego świat, świat jego ducha.

P3 To jest obraz uratowany. Namalowany na desce wisiał na balkonie i odkształcił się potwornie, tak, bardzo, że rogi schodziły się do siebie. Zaczęłam go prostować powolutku. Od tyłu, do tej grubej deski przykładałam mokre szmatki. Trwało to prawie dwa lata i udało się.

Opracowanie tekstu: Magdalena Majchrzakowska