Projekt realizowany przez
Fundację Wspólnota Gdańska

Fundacja Wspólnota Gdańska

Ewa Brandt

Ewa Brandt jest oliwianką od 1964 roku. Oliwa od razu stała się jej miejscem, przestrzenią, którą podziwia, i do dziś znudzić się nią nie może. Pani Ewa jest lekarzem, który pozostaje w kontakcie z naturą i sztuką. W malarstwie, umiejętności zdobywała pod kierunkiem Tomasza Bielaka. Była związana z galerią Za murami, z Plamą. Z wielką przyjemnością również fotografuje, jeździ na plenery, chwyta chwile i nastroje. Jest obserwatorką i eksperymentatorką. Na przestrzeni domowego fotela potrafi wyczarować bajeczne atelier dla fotografowania ziemniaków, które zapuściły wąsy, czy selerów i pasternaków ususzonych dla większego wyrazu. Kusi ją przestrzeń, szczególnie ta oliwska. Z pasją fotografuje stare, bramy, płoty i podwórka. Obserwuje i zapisuje na zdjęciach jak zmienia się przestrzeń, coś się psuje, coś przewraca. „Taka jest kolej rzeczy” - mówi. Ostatnio spacerowała po Oliwie z kolegą, który pięknie określił tutejszy klimat. Powiedział, że tutaj jest jakaś prawda i wszystko na swoim miejscu. W tej oliwskiej przestrzeni pani Ewa odkrywa również sekretne życie drzew. Na podłodze rozkładamy zdjęcia. Duże formaty czule przekładane papierkami, zaraz się drzewa odsłonią, drzewa parku oliwskiego.

Fotografie skarbu/ów:
skarb skarb skarb skarb
Historia skarbu/ów:

P1, P1a, P1b, P1c Najpierw były drzewa. Wiele lat chodziłam wśród nich i niespodziewanie weszliśmy w jakąś komitywę. Dostrzegłam jak drzewa gadają, opowiadają historie, zaczepiają, wyrażają emocje. Skrywają w sobie duży ładunek bezradności, wzruszenia, czasem strachu, czasem radości. Są i erotyki, takie, że aż można się zaczerwienić. Trzeba to wszystko tylko zauważyć, wypatrzyć, poświęcić czas i uwagę. Kiedy fotografuję, przechodnie często przystają i pytają, co pani tam widzi? Raz to prawie przejechał mnie samochód, kiedy cofałam się, żeby chwycić dobry kadr. Ale warto się schylić, kucnąć, żeby zmienić perspektywę, zobaczyć więcej. Ludzie często traktują drzewa obojętnie, albo dekoracyjnie czy użytkowo. Można je ściąć, wykorzystać. A przecież drzewo to żywa, pełna wyrazu istota, do tego zadziwiająca: korzenie w ziemi, korona w niebie, karmi się światłem. Z jednej strony bezbronna, z drugiej umierając potrafi zabić. Kocham drzewa i ich opowieści, dlatego fotografuję i pokazuję swoje zdjęcia. Kiedy wystawiam swoje prace, chowam się za nimi, chcę, żeby ludzie o mnie zapomnieli, a zaangażowali się w to co widzą. Stąd moja prośba „Zatytułuj zdjęcie”. Ku mojej radości, ludzie bardzo angażują się w to zadanie. Mają miejsce dyskusje, czasem kłótnie, zawsze dobra zabawa i dużo śmiechu. Zdarza się, że każdy widzi coś innego. Co dla jednych wygląda jak słoń, innym wydaje się parą w miłosnych objęciach, jedni widzą pocisk, inni świętą panienkę i tak dalej, i tak dalej. Po wystawie dostałam podziękowania, ludzie mówili, że inaczej patrzą na drzewa, coś im to dało, poszerzyło spojrzenie, jakby jakiś inny świat się otworzył. O to właśnie mi chodzi. Nauczyć się czegoś od drzew. Ja robię to cały czas. Do parku w Oliwie przychodzę bardzo często. Siadam pod bukiem, pod lipą i obserwuję te wspaniałości, podziwiam. Można powiedzieć, że odwiedzam drzewa, przychodzę spotkać się z nimi, wspominać te, które odeszły, chociaż nie do końca, bo przecież wciąż żyją we wspomnieniach i na fotografii.

 

Opracowanie tekstu: Magdalena Majchrzakowska