Projekt realizowany przez
Fundację Wspólnota Gdańska

Fundacja Wspólnota Gdańska

Danuta Zygmuntowicz

Od 40 lat pracuje w  Spółdzielni Pracy Usług Kominiarskich przy ulicy Obrońców Westerplatte w Oliwie. W kominiarskim fachu kobiet jest niewiele, ale zdarza się, że i one ubiorą czarny mundur. Czasem z miłości do tego rzemiosła, czasem, aby kontynuować rodzinne tradycje - żona przyuczy się przy mężu, albo córki  kominiarzy zostają mistrzami z powołania. Pani Danuta pracuje w dziale administracyjnym. Jest strażnikiem wspomnień i pamiątek. Z szacunkiem układa je w szufladach, ale także w pamięci i w sercu.

„Z kominiarzami pracuje się bardzo dobrze, gdyby było inaczej, nie zostałabym tu tyle lat. Kolekcjonuję pamiątki, zdjęcia i dokumenty związane z życiem i pracownikami Spółdzielni. Nasz długoletni kierownik Tadeusz Siewierski, zawsze podkreślał, że to jest nasza historia, nasze świętości i tego się trzymam”.

Fotografie skarbu/ów:
skarb skarb skarb skarb skarb skarb skarb
Historia skarbu/ów:

P1

Traktat kominiarski. Zbigniew Rybicki, nieżyjący już mistrz kominiarski z Rumii, stworzył z potrzeby serca ten zbiór wiadomości do nauki zawodu i kontynuowania pracy w rzemiośle kominiarskim. To jest piękna, cenna i ciekawa rzecz, do której z przyjemnością zaglądamy. Pan Zbigniew skrupulatnie przybliża historię, sens i etykę pracy kominiarskiej wszystkim „nieobznajomionym”.  Przytoczył opowiadania, sentencje, gawędy. Chociażby o kominiarskich duchach Wyraku – białym stworze dymnym i Sadzaku – podobnym do złośliwego diablika,  które zamieszkują stare oblepione sadzą kominy i czatują na życie kominiarza. Jest też o świętym Florianie, patronie kominiarzy, obrońcy od ognia. Są wiersze, które ozdobił pięknymi inicjałami i ręcznie wykonanymi ilustracjami. Wspomnijmy choć ten:

„Choć żem brudny

Choć żem czarny

Ale chłopak grzeczny

Nie dbam wprawdzie o wdzięk marny

Alem pożyteczny.”

Przeczytamy tu o szczęściu i guzikach, o tym, że zawód kominiarski rozwinął się z chwilą potrzeby kominów, „z postępem napływu kultury domowej”, jak pisze pan Zbigniew. W szczelnych domach, oddychało się co raz gorzej, dymy rozchodziły się po całym domostwie, więc ten który przychodził i te dymy na zewnątrz wyrzucał, przynosił radość i szczęście. Takie przekonanie zostało w ludzkich sercach, a gest łapania się za guzik, jest tego symbolem. Pan Zbigniew opowiada także o długiej tradycji kominiarskich kalendarzy i wręczania ich usługobiorcom w prezencie i podzięce, z wróżbą na szczęśliwy Nowy Rok. Cenne to i ważne wiadomości, pięknie zebrane w jednej księdze własnoręcznie opracowanej przez niezwykłego człowieka.

P2

Kronika Koła Sportowego Start.  Ważnym punktem w towarzyskiej historii naszej Spółdzielni był aspekt sportowy. Przez długie lata jeździliśmy razem z rodzinami na przeróżne turnieje, zawody, spartakiady. Inicjatorem i organizatorem tego przedsięwzięcia był zapalony sportowiec Tadeusz Siewierski, kierownik sekcji zaplecza i rozwoju. Przechowuję kronikę, którą Zosia Lesner skrupulatnie prowadziła na polecenie kierownika. Dzięki temu, mamy tu całą historię naszego koła sportowego. Kierownik namawiał nas i dopingował, a jemu trudno było odmówić. Braliśmy więc udział w różnych konkurencjach: pływanie, bieganie, piłka nożna, badminton, siatkówka, tenis, szachy, zgadywanki sportowe i inne. Generalnie cała spółdzielczość chętnie brała udział w tych zawodach sportowych. Na stadionach, czy boiskach, spotykaliśmy się z kominiarzami z  Lęborka, Wejherowa, Malborka, Pasłęka. Fajnym i spektakularnym spotkaniem były mecze organizowane na Zaspie w latach siedemdziesiątych Kominiarze – Piekarze, gdzie biel mieszała się z czernią, a mąka z sadzą. To było dużo fajnej, radosnej zabawy.

P3

Zbieramy wszystkie podarunki okolicznościowe, które dostajemy przy różnych okazjach, świętach, jubileuszach. Ta jest jedną ze starszych. Na tym pamiątkowym emblemacie widać podstawowe narzędzia, którymi pracuje kominiarz, i co ciekawe, z upływem lat nie zmieniły się wiele: szczotka, przepychacz, łańcuch, kula, która leci ze szczotką, pumpa, czyli giętka miotła do przepychania kłopotliwych rur, żelazo naramienne, żeby lina spuszczana w komin nie zraniła, a dodatkowo do wygarniania sadzy, zmiatak i łyżka kominiarska. Pojawiły się mądre, przydatne urządzenia jak kamery kominowe, ale te tutaj pokazane, to od zawsze podstawa pracy kominiarza.

 

 

Opracowanie tekstu: Magdalena Majchrzakowska