logo vivaoliva

projekt realizowany przez
Fundację Wspólnota Gdańska

logo wspólnota gdańska

Skarby Oliwian

skarby oliwian

Wesprzyj nas 1,5%

Jesteśmy Organizacją Pożytku Publicznego. Wesprzyj kulturę i sztukę przekazując 1,5% podatku:
KRS 0000286430

Podsumowanie roku 2023 - kliknij tutaj, aby zobaczyć

Podsumowanie roku 2022 - kliknij tutaj, aby zobaczyć

Dokumenty informacyjne

Skarby oliwian


skarby oliwian przeglądaj skarby o projekcie partnerzy kontakt galeria wszystkich skarbów

Dorota Średniawa

Urodziła się w 1972 roku w Kleszczelach na Podlasiu. Z wykształcenia jest pedagogiem, z zamiłowania kucharką. Jakiś czas temu porzuciła komputery i pracę w poważnym biurze i z wielką pasją prowadzi, razem z Piotrem, restauracyjkę Food Art Company przy oliwskim rynku, w której warzą dania roślinne. Z dużą przyjemnością mieszka w Oliwie.

 

„Kiedyś wybierałam się do Oliwy jedynie na wycieczki do parku i tyle, nie znałam tego miejsca i nie pociągało mnie szczególnie.  Parę lat temu zaczęłam tu pracować i przepadłam, zapragnęłam również tu zamieszkać. Oliwa ma różne oblicza. Jedno z nich stylowe i eleganckie, z obrazami pań w kapeluszach i panów z laseczkami, inne, mniej eleganckie, ale pociągające, mury i ludzie dotknięci upływem czasu, naznaczeni śladami życiowych przypadków. Bardzo lubię Oliwę za cudowny klimat małego miasteczka, ale ze wszystkimi udogodnieniami. Na naszej ulicy ludzie znają się, odwiedzają, rozmawiają, czas płynie wolniej niż gdzie indziej, zdecydowanie w rytmie slow. Wszystko co dzieje się w tej dzielnicy jest niewymuszone, szczere i lekkie. To jest taki mikrokosmos z licznymi pułapkami na ludzi, jak na przykład miejsce Inaczej niż w Raju, gdzie króluje czysta magia, do tego magnetyczna. Parę lat temu w okolicy nie było tak dużo miejsc gastronomicznych, teraz mamy wspaniałą konkurencję. Dla mnie jest to bardzo dobre. Przybywa co raz więcej powodów, żeby przyjechać do Oliwy, na przykład na obiad”.

Fotografie skarbu/ów:
skarb
Historia skarbu/ów:

P1

Zawsze mieszkam w wynajętych mieszkaniach. To, które znaleźliśmy teraz, okazało się całkiem umeblowane. Weszłam w inny świat, zupełnie nie mój. To było jak odkrywanie kosmosu: meblościanka, kryształy, inne niż moje, obrazki. Nie mogłam się w nim odnaleźć. Po pewnym czasie, gdzieś w kącie, zobaczyłam ten barometr. Taki sam miał mój dziadek, najważniejszy mężczyzna w moim życiu. Pozwalał mi na wszystko, oprócz jednej rzeczy, nie mogłam dotykać barometru. Zobaczyłam ten zakazany owoc na ścianie i to był ten moment, kiedy poczułam, że to jest mieszkanie dla nas.


Opracowanie: Magdalena Majchrzakowska

wróc do góry