logo vivaoliva

projekt realizowany przez
Fundację Wspólnota Gdańska

logo wspólnota gdańska

Skarby Oliwian

skarby oliwian

Wesprzyj nas 1,5%

Jesteśmy Organizacją Pożytku Publicznego. Wesprzyj kulturę i sztukę przekazując 1,5% podatku:
KRS 0000286430

Podsumowanie roku 2023 - kliknij tutaj, aby zobaczyć

Podsumowanie roku 2022 - kliknij tutaj, aby zobaczyć

Dokumenty informacyjne

Skarby oliwian


skarby oliwian przeglądaj skarby o projekcie partnerzy kontakt galeria wszystkich skarbów

Aleksandra Krause

Aleksandra Krause z domu Rojek, mieszka przy ulicy Słonecznej w Oliwie od 1960 roku. Absolwentka Wydziału Prawa i Administracji na Uniwersytecie Gdańskim.

„Mój ojciec budował dom jednorodzinny przy ulicy Słonecznej w Oliwie przez dwa lata. Wprowadziliśmy się tam całą rodziną we wrześniu 1960 roku. Chodziłam w Oliwie do Szkoły Podstawowej nr 23. Skończyły ją też moje siostry – Teresa i Hanna, mój brat Jacek oraz moje córki – Iwonka i Basia. Edukację szkolną w „Czerwonej Szkole” zaczynała również moja chrześnica Agnieszka i jej córka Marta. Później kontynuowałam moją edukację  w V Liceum Ogólnokształcącym w Oliwie.
Z Oliwą jestem bardzo związana emocjonalnie, to moja „Mała Ojczyzna”. 
Kocham czytać książki o tematyce podróżniczej i historycznej. Szczególnie interesują mnie dzieje Polski w latach 1918-1939. Miłość do książek zaszczepili we mnie rodzice. Uwielbiam też teatr. Zamiłowanie do niego wszczepiła mi pani profesor Przesmycka z V LO w Oliwie. Poza tym pasjonuję się filmem, a w wolnych chwilach uprawiam turystykę pieszą w lasach oliwskich.

Szczególnie ważną postacią w moim życiu był mój ojciec, Zenon Rojek. Można powiedzieć, że to właśnie on jest moim „skarbem”. Oto jego życiorys, spisany własnoręcznie 18 grudnia 1965 roku w Oliwie.
„Urodziłem się 17 lutego 1917 roku w miejscowości Carski Dar w powiecie lipnowskim, w województwie bydgoskim, jako syn Konstantego Rojka, rzemieślnika budowlanego, oraz matki Walerii, z domu Żebrowska. Jestem narodowości polskiej. Szkołę podstawową ukończyłem w 1931 roku. Od osiemnastego roku mego życia zacząłem pracować u mego ojca przy robotach murarskich. Pracowałem u niego do 1939 roku, do wybuchu wojny. Podczas okupacji pracowałem na robotach przymusowych na budowach w Gdańsku i w Królewcu jako murarz. Trwało to do 1944 roku. W 1945 roku ożeniłem się. Zamieszkałem w Gdańsku i zacząłem pracować w firmach budowlanych jako murarz. Od 1950 do 1958 roku pracowałem w Gdańskim Zespole Budownictwa Przemysłowego w charakterze majstra budowy. W 1950 roku zdałem egzamin na czeladnika murarskiego, a w 1964 roku zostałem mistrzem murarskim. Od 1958 roku prowadzę własny Zakład Murarski.”

Mój ojciec Zenon był dobrym człowiekiem. Pracowitym, pełnym energii życiowej i stanowił dla nas wzór prawego człowieka. Szkoda, że nie doczekał się wspaniałych i mądrych wnucząt i prawnucząt, które urodziły się już po jego śmierci."

Fotografie skarbu/ów:
skarb skarb skarb skarb skarb skarb skarb skarb skarb
Historia skarbu/ów:

P1
Mój tata był bardzo cenionym pracownikiem wśród rzemiosła gdańskiego. Działał czynnie w różnego rodzaju stowarzyszeniach. Był między innymi członkiem Izby Rzemieślniczej w Gdańsku oraz członkiem Stronnictwa Demokratycznego. Przez wiele lat pracował na stanowisku kierownika budowy. Był mistrzem murarskim i posiadał uprawnienia konserwatorskie.
Można powiedzieć, że mój ojciec odbudował „pół Gdańska”. W latach 60-tych w Oliwie odrestaurowywał kamienice, głównie przy ulicy Obrońców Westerplatte. W uznaniu jego prac murarskich, został umieszczony nawet artykuł w „Głosie Wybrzeża”.
Na pierwszym zdjęciu zaprezentowana została Legitymacja Mistrzowska wydana przez Izbę Rzemieślniczą w Gdańsku. Na kolejnych dwóch znajdują się dowody uznania dla mojego ojca – dyplom w podziękowaniu za pracę społeczną i zawodową, oraz wpis do książki („Poradnik Mistrza Budownictwa Wiejskiego”) z okazji Dni Budowlanych, jako uznanie za jego ciężką pracę.

P2
Pamiętam, jak tata mówił, że zaraz po II wojnie światowej wyrzucił (spalił) wszystkie ważniejsze dokumenty dotyczące jego pracy przymusowej oraz naszej mamy. Mówił, że należy cieszyć się życiem, budować szczęście rodzinne, odbudowywać Gdańsk z ruin oraz budować nowe inwestycje.
Na tym zdjęciu jest mój tata, Zenon, w czasie pracy na budowie. Prawdopodobnie stoi tu na dachu budynku, gdzieś w Gdańsku. Widać w nim entuzjazm i zapał do pracy. Tata bardzo kochał to, co robił. I kochał ludzi. Dla niego rodzina, praca zawodowa i społeczna, były najważniejsze.
Ojciec mój angażował się też w życie Kościoła. Był budowniczym, wraz z sąsiadami, ołtarzy w święto Bożego Ciała w Gdańsku, na Pohulance. Ponadto w 1960 roku rodzice moi otrzymali dyplom z Błogosławieństwem Duszpasterskim od Biskupa Edmunda Nowickiego – za ofiarny wkład w budowę kościoła p.w. Podwyższenia Świętego Krzyża w Gdańsku.

P3
To moja mama, Helena Rojek, z domu Bystry. Zdjęcie to zostało zrobione w latach 50. XX wieku. Mama była bardzo piękną kobietą i była tzw. „Aniołem Dobroci”. Od dziecka wpajała mi i mojemu rodzeństwu podstawowe i niezmienne zasady, że należy szanować rodziców, wszystkie osoby starsze, władze szkolne oraz, że należy żyć zgodnie z Dekalogiem. Wzrastaliśmy w poczuciu bezpieczeństwa i ciepła rodzinnego. Rodzice tworzyli bardzo udane małżeństwo. Mój ojciec zmarł przedwcześnie, po krótkiej, lecz okrutnej chorobie, 6 marca 1969 roku. Ostoją domu i rodzinnego ciepła została dla Nas właśnie mama. Moja siostra Basia, najstarsza z naszego rodzeństwa, po śmierci taty przejęła prowadzenie spraw domowych. Była i nadal jest moim „Dobrym Duchem”.

P4
Na tym zdjęciu jest moja rodzina na tarasie naszego domu w Oliwie, przy ulicy Słonecznej. Fotografia chyba została zrobiona w 1967 roku. Na zdjęciu nie ma mnie i naszej mamy (na pewno przygotowywała wtedy rodzinny obiad). Na prezentowanej fotografii  widać naszego tatę, babcię Andzię, naszą kochaną ciocię Władzię Bystry (żonę Czesława - brata mojej mamy) oraz nasze kuzynostwo – Iwonkę i Leszka. Ponadto na tarasie są moje starsze siostry: Basia, Tereska i Hania. Jest też nasz najmłodszy brat Jacuś. Był on dzieckiem bardzo długo wyczekiwanym. Rodzice, zwłaszcza tata, nie posiadał się z radości, kiedy okazało się, że w końcu urodził mu się syn! Do narodzin mojego brata żył w towarzystwie samych kobiet – żony, czterech córek i teściowej.
W prowadzeniu domu bardzo pomagała mama mojej mamy, czyli nasza kochana babcia. Razem z moim ojcem zarządzała całym gospodarstwem. Zawsze był u nas porządek, a przydomowy ogród zawsze był pełen kwiatów, krzewów (porzeczki, agrest) i drzew owocowych (papierówki, czereśnie, wiśnie czy słodkie śliwki renklody). Codziennie o określonych godzinach było śniadanie, obiad i kolacja. W 1967 roku ojciec kupił telewizor. Niestety po dobranocce, ja i mój brat już nie mogliśmy nic obejrzeć – takie były zasady domowe!
Z mojego dzieciństwa najmilej wspominam zabawy z rodzeństwem (np. w „Indian”)oraz z całą ferajną ze Słonecznej.

P5
To nasza duża rodzina na przyjęciu z okazji Pierwszej Komunii Świętej mojej siostry Teresy. Na tym zdjęciu tata trzyma mnie na rękach. Fotografia została zrobiona w 1955 roku, w pięknym ogrodzie naszego pierwszego domu w Gdańsku Siedlcach, przy ulicy Na Zboczu.
W naszym rodzinnym domu od zawsze panowała miłość – bardzo mądra, a jednocześnie miłość surowa. Rodzice zawsze bardzo interesowali się naszymi postępami w nauce i dali nam wolny wybór w dalszym kształceniu.
Moi rodzice celebrowali uroczystości rodzinne i scalali więzi rodzinne.
Pamiętam z dzieciństwa, że tata dużą część wypłaty przeznaczał na nowe ubiory dla mamy i dla nas. Moje starsze siostry zapraszał do kina lub kawiarni. A kiedyś zorganizował dla nas letni wypoczynek w Jastarni, który pamiętam do dnia dzisiejszego. Tata z babcią i moimi starszymi siostrami, Basia i Tereską, w tym czasie „upiększali nasz dom”.

P6
Ta tablica wisiała na zewnątrz naszego domu przy ulicy Słonecznej w latach 1960-1969. Tata prowadził swój własny Zakład Murarski Remontowo-Budowlany od 1958 roku.
Ojciec był bardzo szanowanym pracodawcą. Pracownicy mogli do niego przyjść o każdej porze dnia i nocy. Zawsze służył im pomocą.

P7
W dzieciństwie na każde Boże Narodzenie ja i moje rodzeństwo dostawaliśmy książki z podpisami od taty i mnóstwo słodyczy i zabawek.
Przedstawiona tu figurka anioła kojarzy mi się z tymi cudownymi świętami spędzonymi w rodzinnym gronie. Tego typu ozdoby, szklane, mieniące się bombki, świeczki oraz cukierki wisiały na choince u nas, w naszym oliwskim domu.

Opracowanie tekstu: Ewa Labenz

wróc do góry